Liofilizacja = proces.
Liofilizat = produkt.
Liofilizator = urządzenie do liofilizacji.
Liofilizacja nazywana jest także dehydratacją, czyli odwadnianiem – pozbywaniem się wody.
Liofilizacja to nie suszenie. Liofilizacja to nie mrożenie. Liofilizacja to równoczesne mrożenie i suszenie, które znacznie przewyższa technologicznie każdy z tych procesów stosowanych z osobna.
Otrzymujemy tak zaawansowany produkt jakim jest liofilizat, którego ze względu na niezmienność fizyczną i chemiczną, mogą spożywać także ludzie będący na diecie RAW.
Zbyt duża ilośc wody powoduje zbytnią miękkość liofilizatu. Dlatego jeśli chcemy odzyskać strukturę świeżego produktu, idealnie sprawdza woda w spray’u.
Liofilizat jest higroskopijny, czyli wchłania wodę także z otoczenia. Nawet zwykła folia przepuszcza wilgoć. I aby zachować idealną świeżość liofilizatu, należy szczelnie zamykać opakowanie, a w przechowywaniu unikać wilgotnych miejsc. Ale nie znaczy to, że miękki liofilizat jest niepełnowartściowy.
Liofilizatem są:
- kawa rozpuszczalna
- pożyteczne bakterie zamknięte w kapsułkach stosowane osłonowo na układ pokarmowy przy antybiotykoterapii
- szczepionki
Proces liofilizacji powstał w odpowiedzi na zapotrzebowanie wojska. Liofilizaty pierwszy raz zostały wypróbowane podczas II wojny światowej. Dla kosmonautów stały się podstawą kosmicznego wyżywienia, a obecnie są doceniane przez alpinistów podczas ich wysokogórskich wypraw.
W języku angielskim rzadko usłyszymy nazwę „lyophilisation” , a częściej „freeze-drying” , czyli dosłownie: suszenie mrozem. To bardzo logiczne, bo tak właśnie nasze prababcie suszyły pranie – na mrozie. Bardzo sobie chwaliły „taką liofilizację” ze względu na nieporównywalną strukturę pościeli, a także długo utrzymujący się zapach mydła.